niedziela, 2 października 2016

#3 Recenzje: I nie było już nikogo

Hejka! :*
Dzisiaj chciałabym polecić Wam jedną z moich ulubionych książek. ^^

Tytuł: I nie było już nikogo/Dziesięciu Murzynków
Autor: Agatha Christie


"Dziesięć osób zostaje zaproszonych przez tajemniczego gospodarza do domu na wyspie. Gdy dwie z nich giną, goście zdają sobie sprawę, że to, co początkowo uważali za nieszczęśliwy wypadek, jest robotą zabójcy. Postanawiają odkryć jego tożsamość, ale okazuje się, że nikt nie ma alibi. Odizolowani od społeczeństwa, niezdolni do opuszczenia miejsca pobytu, umierają jeden po drugim w sposób opisany w dziecięcej rymowance, która wywieszona jest w ich pokojach."
 ~opis z okładki książki

Ogółem:
 Tę książkę czytałam, hmm... rok, dwa lata temu? Jednak w pamięci utkwiła mi do dziś i wciąż kocham ją tak samo. To zdecydowanie mój ulubiony kryminał, do którego z pewnością powrócę. Może zamiast ją teraz wychwalać i czcić, przejdę do konkretów. xD

1.Bohaterowie:
 Głównych bohaterów mamy tu aż 10 (chociaż niektórzy za długo to sobie nie pożyli *heheh*), więc nie będę się o nich rozpisywać osobno.  
Jednak coś łączy całą dziesiątkę.
Każde z nich dostaje zaproszenie od tajemniczego pana Owena na wyspę. Każde z innego powodu.Każde z nich ma coś na sumieniu. Małe grzeszki, czy może przestępstwa na wielką skalę? Nie chcę za dużo zdradzać, więcej dowiecie się po przeczytaniu! :*

2. Przewidywalność
Tu w sumie nie mam się do czego przyczepić. Kto czytał książki Agathy Christie, Królowej Kryminałów, ten wie.  
Dowiadujesz się wyłącznie tyle, na ile pozwala Ci autorka.
Przy większości książek można domyślić się co się dalej wydarzy, mimo że autor nawet nie zostawił żadnych wskazówek na dany temat. Tak działa instynkt. Jednak podczas czytania tej książki, możecie go zakopać trzy metry pod ziemią i zakryć grubą warstwą gruzu. 
Jeśli ktoś zaczął czytać tę książkę i domyślił się, kto może być sprawcą i jaki miał motyw, ba, nie zmienił zdania do końca powieści, ten może zostać moim królem, któremu będę bić pokłony 24/7.

3. Styl pisania
 Motyw, rozwiązanie, bohaterowie... Wszystko zostało dokładnie przemyślane i łączy się w idealną, spójną całość. Naprawdę nie mam pojęcia, do czego bym mogła się przyczepić. Według rankingu CWA ( Crime Writers’ Association) stu najlepszych kryminałów, ten zajął 19, to chyba mówi za siebie. xD
Niestety pozycji wyżej jeszcze nie miałam okazji przeczytać, ale spokojnie, z pewnością się do nich zabiorę (może nawet zrobię z tego serię, piszcie w komentarzach)

Wiem, nie napisałam zbyt dużo, ale nie chciałam za dużo słodzić, a krytykować nie ma czego. :")
W sumie zamiast "recenzji" mogłabym napisać "PRZECZYTAJCIE TO!!!", ale próbowałam być choć trochę kreatywna. Jeśli przeczytaliście kiedyś naprawdę dobrą książkę i poczuliście, że każdy człowiek na świecie powinien na nią trafić, to powinniście mnie zrozumieć.

Podsumowując:
Bohaterowie: 10/10
Nieprzewidywalność: 11/10!
Styl pisania: 10/10

Ogólna ocena: Must read :x
(że niby aluzja do must have sezonu w modzie, czy coś) 

Kto już czytał - Kogo podejrzewaliście? Spodobało Wam się równie mocno, jak mi? A może zupełnie się rozczarowaliście?
A kto ma zamiar dopiero przeczytać?
                                                     Koniecznie dajcie znać w komentarzach! :*

poniedziałek, 26 września 2016

#2 Recenzje: Tajemny Ogień

Hejka! <3
Przybywam do Was z nową recenzją, tym razem mniej chaotyczną, a przynajmniej mam taką nadzieję. ^^

Tytuł: Tajemny Ogień
Autorki: C.J. Daugherty &


 "Dzielą ich setki kilometrów, łączy przeznaczenie.
 
Taylor Montclair (Anglia)
Pewnego dnia wybuch złości Taylor powoduje, że przedmioty wokół niej zmieniają swoje
położenie, a silne emocje zakłócają przepływ elektryczności. Dziewczyna poznaje szokującą
prawdę o swoim pochodzeniu. Dowiaduje się, że drzemie w niej tajemny ogień.

Sacha Winters (Francja)
Setki lat temu na stosie spłonęła alchemiczka, która rzuciła klątwę na trzynaście pokoleń
pierworodnych synów z rodu jej zabójców. Sacha jest trzynasty – za osiem tygodni ma
umrzeć. Na świecie jest tylko jedna osoba, która może mu pomóc.
Czy Taylor i Sacha zdążą się odnaleźć, nim on zginie, a świat pochłonie ogień?
Pradawna moc i śmiertelna klątwa, szaleńczy wyścig z czasem i walka z przeznaczeniem.

Akcja Tajemnego ognia pędzi jak rollercoaster" 

 źródło opisu: www.otwarte.eu

Ogółem:
 Z twórczością C.J. Daugherty miałam przyjemność już się zapoznać. Seria "Wybrani" na zawsze pozostanie w moim sercu. Jeśli miałabym porównać te dwie książki, niestety Tajemny Ogień by przegrał, jednak uważam, że to zdecydowanie książka warta uwagi. Drugiej autorki niestety wcześniej nie znałam, może niedługo skuszę się na sięgnięcie po któreś z jej dzieł.
 Tajemny Ogień dostałam na urodziny i przeczytałam w wakacje. Ta książka naprawdę wciągnęła mnie od pierwszych stron, jednak zdarzały się momenty, w których trochę się nudziłam. 
Rzadko czytam powieści w stylu fantasy, jednak ta naprawdę mi się spodobała, za co ma u mnie ogromnego plusa.

1. Bohaterowie:
Sacha Winters - chłopak, który naprawdę mnie zauroczył i został dopisany na listę moich książkowych mężów.
Przede wszystkim jego postać nie jest papierowa. Nastolatek ma silny charakter i słynie z ciętego języka. Czasem bywa arogancki, co w pewien sposób mi się podoba (dziwne fetysze). Kiedy chatuje z Taylor, roztacza wokół siebie barierę tajemniczości, a także niedostępności. Nie łatwo jest mu się otworzyć, znacznie ciąży mu też skrywany sekret. Jednak kiedy już się spotykają (csii, to wcale nie był spojler), chłopak staje się taki opiekuńczy i ciepły. Szczerze przyznam, że większość scen z jego udziałem czytałam z uśmiechem na twarzy.

Taylor Montclair - o ile przy postaci Sachy nie miałam się do czego przyczepić, o tyle ta dziewczyna nieco mnie zawiodła. Kiedy poznajemy Taylor, jest ona spokojną, ułożoną dziewczyną, wzorową uczennicą, z lekko kulejącym życiem towarzyskim, ale za to miłością do książek. Oczywiście z biegiem akcji nabiera odwagi, walczy ze sobą i stara się pracować nad swoim darem. Jak dla mnie, zbyt schematycznie. Wcześniej wspomniałam, że książka czasem mnie nudziła i właśnie były to rozdziały poświęcone wyłącznie Taylor. Niby posiadała niezwykły dar, niby taka wyjątkowa, jednak dla mnie była... przeciętna. Nie mogę powiedzieć, że jej nie polubiłam, wręcz przeciwnie, ale też nie obdarzyłam jakąś szczególną sympatią. 

2. Przewidywalność:
 No i tutaj znów lekko się zawiodłam. Nie wiem, może za dużo kryminałów, może jestem za bardzo podejrzliwa, może za dużo myślę, ale no niestety... część wątków naprawdę była strasznie przewidywalna. Zwłaszcza tych z Taylor (biedna dziewczyna, znowu się jej czepiam). Najbardziej zirytował mnie sposób, w jaki dowiadywała się o swojej mocy. I nie chodzi mi o ten moment, w którym zorientowała się, że go posiada, bo on był naprawdę ciekawy. Mowa o tym jak jej dziadek tłumaczył jej co i jak. "Masz wielką moc, blabla, musisz nauczyć się nad nią panować, blablabla, tylko w Tobie pokładamy nadzieję, blablabla..." I to nie zajęło dwóch linijek, tylko kilka stron. Jak dla mnie, bardzo nudnych stron, przez które książka straciła na dynamice.
Teraz tak na osłodę - na szczęście były też momenty, których całkowicie się nie spodziewałam i wywołały efekt "wow!". Zwłaszcza te dotyczące Sachy (wcale go nie faworyzuję). Właściwie już pierwszy rozdział mnie rozwalił od środka. Już po jego przeczytaniu stwierdziłam: "Kurcze, ta książka musi być genialna".
Najchętniej wymieniłabym momenty, które tak bardzo mi się spodobały, jednak nie mam zamiaru Wam spojlerować. ;)

3. Styl pisania:
Szczerze nie mam pojęcia, która z autorek co pisała i podziwiam je, że mimo dzielących je kilometrów, stworzyły tak dobrą książkę.
W tym punkcie praktycznie nie mam do czego się przyczepić, powieść czytało się bardzo przyjemnie.
Humorystyczne wstawki były? Były.
Ładne zdania były? Były.
Według mnie wszystko było na swoim miejscu, a jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to ta nudna postać dziadka, o której wspominałam wcześniej.

To chyba na tyle.

Podsumowując:
Bohaterowie: 8,5/10
Nieprzewidywalność: 5/10
Styl pisania: 9/10

Ogólna ocena: Warto przeczytać! <3


Mieliście już styczność z tą książką, a może dopiero zamierzacie ją przeczytać? Macie podobne zdanie, czy zupełnie odmienne? 
Koniecznie dajcie znać w komentarzach! <3

środa, 14 września 2016

#1 recenzje: Hopeless

Hejka! <3
Postanowiłam zacząć tego bloga zupełnie od początku i poświęcić mu zdecydowanie więcej czasu, niż wcześniej. Z tego powodu usunęłam (a właściwie przywróciłam wersję roboczą) wszystkim poprzednim postom. W sumie nie było ich zbyt wiele, ciężko też doszukać się w nich czegoś kreatywnego. ;)
Dlatego, nie przedłużając, postaram się zrecenzować, a właściwie po prostu wyrazić wszelkie emocje związane z książką, którą ostatnio przeczytałam.

Mowa o książce autorstwa Colleen Hoover, pt. "Hopeless".


Zdaję sobie sprawę z tego, że książka ta została wydana w 2014 r. i spotkała się z wielkim rozgłosem, trafiła na listy bestsellerów, w związku z czym większość z Was mogła już ją czytać. Mimo wszystko postaram się przybliżyć jej fabułę osobom, które jeszcze nie miały takiej okazji.

Siedemnastoletnia Sky po adoptowaniu przez Karen żyje nieco odizolowana od rzeczywistości. Nie ma dostępu do telefonu, Internetu, telewizora ani żadnych współczesnych wynalazków, bez których większość z nas nie wyobraża sobie normalnego funkcjonowania. Przez cały czas uczyła się w domu, więc nie miała okazji posmakować codziennego życia przeciętnego nastolatka. Sky postanawia to zmienić i namawia matkę, by posłała ją do liceum.
 Niestety szkolne realia zdecydowania odbiegają od wyobrażeń nastolatki. Przez Six, najlepszą, a zarazem jedyną, przyjaciółkę Sky, dziewczyna zyskuje reputację dziwki. W rzeczywistości dziewczyna nigdy nie obdarzyła żadnego chłopaka uczuciem. Nigdy się nie zakochała. Nigdy nawet nie poczuła motylków w brzuchu. 
Aż do momentu, w którym pojawił się on. 
Dean Holder.
  Dla Sky poznanie tego chłopaka wiąże się z jednym - kłopotami.
A także poznaniem bolesnej prawdy, głównie o niej samej.
Jedno jest pewne -"Czasem odkrycie prawdy może odebrać nadzieję szybciej niż wiara w kłamstwa."

Przepraszam, że opisałam to tak chaotycznie, jednak po przeczytaniu tej książki czuje się w głowie pewnego rodzaju mętlik. Spróbuję więc może od początku:
Postać Sky bardzo przypadła mi do gustu. Ma bardzo ciekawe podejście do życia i naprawdę rozumiałam jej zachowania, no przynajmniej w większości przypadków. Czasem tylko irytowały mnie te niedopowiedzenia, dotyczące Holdera. Zamiast potwierdzić swoją teorię, porozmawiać z nim to zaczęła go unikać. Tak, to było naprawdę irytujące. Ale zdecydowanie można jej to wybaczyć.

Dean Holder. Dodałam go do mojej listy książkowych ideałów. Nawet jego wady sprawiały, że był jeszcze bardziej... idealny. ;-; Przepraszam, ale nie potrafię się doszukać w nim czegoś złego.

Według mnie książka była naprawdę fajna, pochłonęłam ją bardzo szybko. Swoją drogą bardzo podoba mi się styl pisania Colleen Hoover. Tak wiele razy po prostu wybuchałam śmiechem. Jednak szczerze, widząc te wszystkie recenzje, spodziewałam się, że będę płakać jak bóbr, ale to nie nastąpiło. Nie mogę powiedzieć, że mnie ta książka nie wzruszyła, ale też nie powaliła na kolana, skłaniając do wylewu całego potoku łez.

Całokształt tej książki oceniam na jakieś 8/10 i gorąco wszystkim polecam!
Mieliście okazję już ją przeczytać? Koniecznie napiszcie co Was urzekło, a co wymagałoby poprawy. Jeśli macie zamiar zabrać się za jej czytanie koniecznie dajcie znać.
Odpowiem na wszystkie komentarze <3

PS. Polecajcie książki godne uwagi, możecie dawać propozycje jakichś powieści do zrecenzowania!